czwartek, 16 maja 2013

So­me thin­gs will ne­ver chan­ge.


Widzę niebieskie morze
Fale jak ptaki
Unoszą się
I opadają
Nie wiem od czego chcą uciec.
Słodki zapach lata
I letni, wietrzny dzień
Słomiany kapelusz i sukienka
Powiewają z lekka.
Gwarna plaża
A na niej pomarańczowy piasek
Leniwie wygrzewa się w promieniach słońca.
Żaglówki kołyszą się
Na tafli wody
Dotykane przez niebiańskie stworzenia.
Obserwuję drzewa
Z którymi z opóźnieniem
Wdycham jeszcze wiosnę
Uśmiecham się do siebie
Ale mimo wszystko
Czuję się samotna
Jak to morze;
Beze mnie
Bez piasku
I bez drzew.

poniedziałek, 6 maja 2013

Ex­po­se your­self to your deepest fear; af­ter that, fear has no po­wer, and the fear of freedom shrin­ks and va­nishes. You are free.


Coś się poruszyło pomiędzy drzewami
Spojrzałam się tam
Ukazało swe lico
Piękne jak rozgwieżdżona noc
Poruszyło me zmysły
Ukoiło mój umysł

Uraczyło swoim widokiem
Pozbawiło logiki
Podeszło bliżej
Chłonęłam wszystko
Dzikie pożądanie
Tłumienie pragnienia
Brak moralności

Lekkość ciała
Delikatność serc
Mrowienie w żołądku
Cudowne doznanie
Finezja ruchu
Coś odeszło
Zostawiło mnie w mroku...

Ex­pe­rien­ce is the na­me that eve­ryone gi­ves to his mis­ta­kes.

Czerwony strumień krwi
Popłynął...
Zamknięte drzwi, zamknięte murem,
Jestem tu tylko ciałem.
Obserwuję życie,
Jakby z innej perspektywy.
Nie widzę niczego,
To tylko pustka,
W moim świecie.
Ciemnie cienie tańczą,
Przy świetle bordowych świec.
Cichy szelest za oknem
Czego to początek?
Zamknięci w sidłach,
Czerwonych strumieni,
Tworzonych przez ludzi.
Oglądani przez palce,
Ktoś ciągle patrzy.
Czy zdołam się uwolnić,
Jestem już blisko.
Przechodzę przez bramę,
I znów widzę pustkę...

wtorek, 11 grudnia 2012

The on­ly way to get rid of a tem­pta­tion is to yield to it.

Znów miałam ten okres w życiu, gdy nic nie sprawiało mi radości. Gdy nie miałam na nic ochoty i nic nie miało sensu. Nienawidziłam wtedy siebie, świata. Dużo myśli samobójczych i kilka prób. Na szczęście, a może i nie szczęście wszystkie były nie udane. Wiem, że gdyby mi przeszło to żałowałabym. I dlatego zamiast tego wszystkiego po prostu płaczę co wieczór, a automatycznie rankiem znów nakładam na twarz sztuczny uśmiech i udaję, że wszystko jest dobrze. Tak naprawdę jest dobrze, jednak coś sprawia, że nie potrafię inaczej. Jestem beznadziejna, a do tego wszystko próbuje odwrócić się przeciw mnie. Może znów spróbuję się zabić? Ludzie już dawno mnie przekreślili, więc nikt oprócz rodziców nie będzie za mną tęsknił. Zaczną mi pewnie znicze na facebook'u stawiać. Ciekawe co tak naprawdę ludzie pomyśleliby, gdybym zniknęła. Cieszyli by się pewnie. Nie dziwię się im. Gdybym nie była teraz sobą to też pewnie cieszyłabym się z własnej śmierci. Społeczeństwo mnie już zniszczyło, jestem kompletnym wrakiem człowieka. Piję, palę, ćpam i robię wszystko by tylko przeżyć do jutra. Straciłam dawno własną wartość i nie jestem potrzebna nikomu do życia... Choć przez chwilę poczuć miłość kogokolwiek na sobie... Znikam...

sobota, 8 grudnia 2012

Love is war...

Siedzieli razem w parku. Spojrzała na niego jeszcze raz. Tuż obok niej siedział wysoki blondyn z niebieskimi oczami. Kochała go całym swoim sercem, to było widać. Mimo tego, że zrobił jej tyle złych rzeczy zawsze mu wybaczała. Tak, to była na pewno miłość. Przytuliła się do niego mocniej, chciała jak najdłużej czuć bezpieczeństwo w jego ramionach. Nikt, ani nic nie mógł przerwać im tej chwili. On dotknął palcem jej brody i podniósł jej głowę. Popatrzył głęboko w jej oczy i powiedział kocham Cię, a potem pocałował. Pocałował delikatnie i długo. Ona tak bardzo za nim tęskniła. Nawet teraz, gdy oderwał się od jej ust. Chciała być przy nim cały czas. Tak bardzo go kochała...

środa, 5 grudnia 2012

The fu­ture star­ts to­day, not to­mor­row.

Dlaczego jesienne poranki są tak ponure? Dlaczego najszczególniej, gdy mimo tej właśnie jesieni na dworze pada śnieg? Nie wiem, ale mimo wszystko lubię tę porę roku. Gdy jest dzień można godzinami patrzeć na spadające liście drzew, jednak bardziej wolę jak świat po naszej stronie robi się bardziej ciemny. Wtedy siadam na parapecie, puszczam jakąś ulubioną piosenkę, która leci non stop i tak siedzę. Patrzę na ludzi, ptaki, wszystko. Każda inna osoba pewnie znudziłaby się po pewnym czasie, jednak ja to uwielbiam. Mogę tak robić bardzo często i bardzo długo. Wtedy zastanawiam się nad moim życiem, wtedy podejmuję decyzję  i wtedy wiem, co powinnam zrobić. Takie odrywanie się od świata rzeczywistego zawsze poprawia mi humor, bo nie próbuję oderwać się od problemów, tylko staram się je rozwiązać. Czuję, że jestem silna, bo nie uciekam, ale walczę. To właśnie poprawia mi humor. Jesień to jedyny okres, kiedy tak naprawdę jestem szczęśliwa. Jest to też okres przed świętami. Wtedy jest mnie wszędzie pełno. Mówię mamie, żeby usiadła, poleżała, a ja krzątam się po domu sprzątając każdą warstwę kurzu. Pamiętam jak pierwszy raz wpadłam na ten pomysł. Mama złapała się za głowę widząc mnie. Dokładnie wiedziała, że jestem leniwa. Myślała, że czegoś chcę. Wcześniej to było dla mnie po prostu śmieszne, a teraz jest to zrozumiałe, skoro na co dzień nie chciało mi się iść nawet do łazienki, a nagle zaczęłam wszystko po kolei sprzątać. Chyba wciąż nie może się przyzwyczaić, że przed świętami jest wolna od obowiązków, więc czasem jeszcze mi pomaga. I tu gaśnie cała moja chęć do robienia czegokolwiek, bo od dziecka przyjęłam fakt, że albo ja coś robię, albo ktoś to robi za mnie. Wtedy zaczynam się kłócić i gaśnie również magia świąt. Tak, święta w moim domu to wspaniałe wspomnienia każdego roku.